AKTUALNOŚCI ] [ KĄCIK ADOPCYJNY ] [ ADOPCJE POZA AZYLEM ] [ WIRTUALNE ADOPCJE ] [ ZWIERZAKI ADOPTOWANE ] [ FUNDACJA ŚW FRANCISZKA ]
POTRZEBNA POMOC ] [ GALERIA ZDJĘĆ ] [ PODZIĘKOWANIA ] [ ZGUBIONO - ZNALEZIONO ] [ AZYL I JEGO MIESZKAŃCY ] KONTAKT ]

WSPOMÓŻ AZYL
NUMER TELEFONU DLA PRZELEWÓW 500-842-240


Azyl to prywatny dom pani Ireny. Kotom odstąpiła w nim prawie wszystkie pomieszczenia.

Zabudowania to dwa budynki. W jednym z nich na parterze znajduje się szpital - kwarantanna. Jest to pomieszczenie, w którym przebywają koty chore, po operacjach, świeżo przywiezione i będące na etapie odrobaczania i dożywiania. Pani Irena walczy o zdrowie i życie każdego zwierzaka. Aby oszczędzić na kosztach opieki weterynaryjnej sama nauczyła się robić zastrzyki. Podaje kotom kroplówki. W szpitaliku koty są trzymane w klatkach (dość dużych i wygodnych) wyposażonych w kuwety, legowiska i miseczki z jedzeniem i piciem, aby nie kontaktowały się między sobą i nie zarażały się wzajemnie.

W piwnicy tego samego budynku znajdują się dwa pomieszczenia, w których żyją zdrowe koty. Oba są ślicznie wyłożone różnokolorową terakotą (z resztek). Pomieszczenia te mają już wkrótce mieć połączenie z ogrodzonym wybiegiem dla kotów na świeżym powietrzu. Koty w tych pomieszczeniach nie są trzymane w klatkach. Tworzą stado. Śpią na półkach szafek, w specjalnie zdobytych pudłach ze styropianu po szczepionkach (ukłony dla pani Haliny Markiewicz z Cefarmu). Pudła są na tyle duże, że swobodnie mieści się w nich nawet największy kot, mają wycięte otwory w pokrywce i co najważniejsze jest w nich bardzo ciepło.

Na piętrze budynku mieszkają mniej oswojone koty dorosłe, choć jest też wśród nich kilka pieszczochów - kotów opuszczonych, osamotnionych po śmierci właścicieli. Koty z pięterka nie wychodzą na zewnątrz, gdyż mogłyby już nie wrócić. Są to wyłącznie koty dorosłe. Wśród nich najpiękniejsza jest chyba kotka o przezwisku "Miss Wilanowa" (na zdjęciu obok). Czyż nie jest cudowna?

Te koty też mają do dyspozycji domki z pudeł styropianowych oraz legowiska na półkach mebli. Do drapania (czyli tępienia pazurków) służą im pieńki i grube konary drzew.

Utrzymanie azylu nie jest rzeczą prostą. Bardzo pracochłonne jest utrzymanie pomieszczeń w czystości, gdyż codziennie trzeba wywieĽć kilka worków trocin używanych w kuwetach. Pani Irenę ucieszyłaby na pewno zaoferowana bezpłatna pomoc przy sprzątaniu.

Wszystkie pomieszczenia azylu są ogrzewane centralnym ogrzewaniem, co jest bardzo kosztowne. Poszukujemy sponsora, który wsparłby nas choć w części w pokryciu kosztów ogrzewania (szacunkowo miesięczne ogrzewanie kosztuje 1000 zł).

Wszystkie koty są zadbane, czyste, mają ładne puszyste futerka. Codziennie trzeba dla nich ugotować dwa wielkie garnki jedzenia, na które składa się głównie ryż, kasza i różne rodzaje najtańszego mięsa i podrobów. Jednak nawet na takie pożywienie nie zawsze starcza.

Te koty, które nadają się do adopcji są oddawane w dobrze sprawdzone ręce. Z każdą osobą, która adoptuje kotka spisuje się specjalną umowę, aby wiadomo było, że zwierzę trafi w dobre ręce, że jest kontakt z właścicielem. Nie daje się kotów dzieciom, mimo że często zgłaszają się do schroniska.


W Azylu pani Ireny dom znajdują koty o różnym życiorysie. Część z nich to koty dzikie, półdzikie, które wcześniej mieszkały w piwnicach. Ostatnio coraz częściej okienka piwnic zamyka się, zamurowuje, lub zabija na głucho a koty pozostają w środku zagrożone śmiercią głodową. Wtedy osoby nieobojętne na ich cierpienie starają się zaapelować do sumienia właścicieli piwnic, a gdy to nie pomoże szukają pomocy w organizacjach zajmujących się zwierzętami. W wielu wypadkach te koty trafiają do azylu. Przeważnie już zostają, bo w miejscu gdzie do tej pory mieszkały nie są chciane. Rzadko też znajdzie się osoba, która zaadoptuje dorosłego kota. Z reguły koty piwniczne są półdzikie i nie ma nadziei aby je oswoić. Takich zwierząt nie oddajemy do adopcji. Drugim rodzajem kotów są te, które trafiają do azylu po śmierci właścicieli lub wyrzucone z domów. Są one oswojone, przyjazne. Jednakże często są to koty dorosłe, starsze. Ich też nikt już nie chce. Wyrzucone na ulicę nie potrafią dać sobie rady, ponieważ wcześniej był zawsze ten człowiek, który się o nie troszczył. Do azylu często trafiają wygłodniałe i bardzo chore. Po wyleczeniu dołączają do któregoś ze stad i czekają (zwykle na próżno) na nowego właściciela.

Prosimy osoby wrażliwe na los zwierząt o wsparcie finansowo albo rzeczowe (karma, piasek dla kotów, koszyczki, miseczki, środki do odpchlenia, odrobaczenia, środki do dezynfekcji pomieszczeń).




NAJNOWSZE ZDJĘCIA AZYLU
styczeń 2012

Zima daje się we znaki, jest zimno, chmurno i nieprzyjemnie, nasi Podopieczni z mniejszą ochotą korzystają z wybiegów, zaszywają się w ogrzewanych boksach. Z tego względu zamieszczamy poniżej zdjęcia - wspomnienia minionego lata z nadzieją, że jesienne i zimowe dni szybko upłyną i że niebawem nasze koty i kotki będą mogły wygrzewać się i leżakować na słoneczku :-)




AZYL - WYBIEG




Te zdjęcia wybiegu zostały wykonane przez Państwa Hannę i Zbigniewa Malec, którzy biorąc ślub zorganizowali zbiórkę karmy dla zwierząt. Na zaproszeniach ślubnych napisali, żeby zamiast kwiatów goście dawali karmę dla azylowych kotów i psów ...
    



AZYL - OGRODZENIE
Prezentujemy ogrodzenie Azylu, które zostało skonstruowane w taki sposób, aby uniemożliwić wydostanie się jego mieszkańcom poza teren posesji.
A oto zabezpieczenie okien.



AZYL OD ŚRODKA


KARMIENIE MALUCHÓW Z PANIĄ IRENĄ W ROLI KARMIĄCEJ MAMY ;-)


W Azylu znajdują również schronienie również takie maluchy, jak na zdjęciach poniżej.


Pani Irena Jarosz prowadzi w Konstancinie koło Warszawy przytulisko dla bezdomnych kotów. Nigdy nie było to jej zamiarem a zwierzęta w jej domu pojawiały się zawsze w dramatycznych sytuacjach, po alarmujących telefonach bezradnych ludzi. Okazuje się, że jest wielu współczujących zwierzętom ale mało tych, którzy mają odwagę wziąć w opiekę kota, dać mu schronienie - choćby tymczasowe... Zwykle dobre chęci kończą się na telefonie z prośbą o "zrobienie czegoś", bo koło drogi leży potrącony kot lub pod balkonem zdychają małe kotki wyrzucone z piwnicy. Często też okazuje się, że po śmierci opiekunów - starszych ludzi, koty lądują na ulicy. I jedyną osobą, która reagowała na te informacje była nierzadko pani Irena. Zwykle liczy na reakcję instytucji stworzonych do tego celu ale czasem nie pozostaje nic innego jak przygarnąć zwierzaka. Zawsze czyni to w sytuacjach wyjątkowych.

Reaguje na informacje o nieszczęśliwych zwierzętach chociaż i tak ma dość pracy z przebywającymi w jej domu podopiecznymi. Niestety pracy przysparza jej okrucieństwo ludzi, często młodych, którzy znęcają się nad dzikimi kotami. Dorosły kot potrafi uciec przed ludĄmi, dlatego ofiarami zwyrodniej młodzieży padają zwykle bezbronne kocięta, które są za słabe aby uciec i jeszcze nie wiedzą, że człowiek jest ich wrogiem. Do schroniska trafiają koty uratowane z piwnic gdzie pozamykano okienka i gdzie zwierzęta siedzą uwięzione tygodniami. Trafiają się też koty oswojone. Łagodny kot nie ma szans na przeżycie w mieście, gdyż daje się złapać ludziom i często pada ofiarą chuliganów. Przechodząc parkiem pani Irena znalazła oswojoną kotkę i zabrała ją do schroniska, gdyż na wolności nie miała szans. Jeśli znajdzie się właściciel koty wracają do domów. Jeśli nie pozostają w schronisku, gdyż właściwie nie ma chętnych aby adoptować dorosłego kota. Poza tym koty dorosłe już nie tak łatwo adaptują się w nowych warunkach. Koty dzikie, często po przejściach nie nadają się do oddania. Są zbyt wystraszone i nieufne wobec ludzi.

Większość małych kotków idzie do adopcji. Zdarza się jednak, że wracają. Nie każdy jest przygotowany, że kot żywy to nie to samo co pluszowa zabawka - będzie skakać po meblach, wchodzić na stół, przewracać rzeczy. Ludzie zniechęcają się, że mały kotek nabrudził, jeśli nie mają doświadczenia w wychowaniu zwierzęcia i przyuczeniu go do czystości. Dlatego pani Irena zawsze mówi nowym opiekunom aby kota przywieĄli jej na przechowanie na okres wakacji.

Koty miejskie trzeba dokarmiać dlatego pani Irena oprócz pracy przy kotach w schronisku rozwozi jedzenie do wybranych skupisk dzikich kotów w Warszawie. Stara się też wyłapać kotki, które na własny koszt sterylizuje, aby zmniejszyć populację zwierząt.

W schronisku każde zwierzę znajduje pomoc i opiekę. Jest tu kilka przygarniętych bezdomnych psów.

Pani Irena poświęciła swoje życie i wszystkie dochody pomocy zwierzętom gdyż nie może się pogodzić z losem cierpiących, niewinnych istot. Ale nie jest sama. Z upływem lat zawiązała się sieć osób wrażliwych na los zwierząt. Są to przede wszystkim kobiety dokarmiające koty w osiedlach i na działkach. Osoby te śpieszą na wezwanie o skrzywdzonych zwierzętach. Uwalniają koty uwięzione w pułapkach. Starają się wydobywać koty zamknięte w pułapkach piwnic, gdzie pozamykano okienka. Niestety zdarza się, że ci ludzi o wrażliwych sercach narażeni są nie tylko na drwiny otoczenia lecz na zemstę ludzi niegodziwych. Na tej stronie będziemy pisać też o tych, którzy wspomagają azyl i pracę pani Ireny. O Tobie lub twojej firmie też chętnie napiszemy.

Małgorzata Jaskłowska

zdjęcia: (c) Olga, Falka i inni
catline.gif (4300 bytes)




AKTUALNOŚCI ] [ KĄCIK ADOPCYJNY ] [ ADOPCJE POZA AZYLEM ] [ WIRTUALNE ADOPCJE ] [ ZWIERZAKI ADOPTOWANE ] [ FUNDACJA ŚW FRANCISZKA ]
POTRZEBNA POMOC ] [ GALERIA ZDJĘĆ ] [ PODZIĘKOWANIA ] [ ZGUBIONO - ZNALEZIONO ] [ AZYL I JEGO MIESZKAŃCY ] KONTAKT ]

Fundacja Św. Franciszka "Pomóż zwierzętom - naszym małym braciom"
Numer konta bankowego:
79 2490 0005 0000 4530 8664 8566
z dopiskiem: "Darowizna na rzecz fundacji"

   

(c) 2000-2002 Kasia Piwowarska, Ola Michnowicz
Kontynuacja od 2005 Wojtek Kubat, Aretuza, Ania Straszewska